Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.

Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.
Do ksiązek prezentowanych na zdjęciu doszła jeszcze powieść SMYCZ. Absolutny klasyk gatunku. Kto nie przeczytał jeszcze poprzednich pozycji to musi nadrobić zaległości. W nich trafi na bardzo celne opisy współczesnej Warszawy i jej mieszkańców.

Blog Roku

Blog Roku

czwartek, 4 grudnia 2014

F jak fachowcy

Nie ma większego obciachu, gdy fachowość zastępuje bufonada i popisy. Obciach czyli szydercze wyśmianie należy się tym, co tak robią. Jednak, aby do tego doszło musi to zostać ujawnione. Bufon (nie mam tutaj na myśli włoskiego bramkarza) musi zostać zdemaskowany.
 Zaczyna się od tego, że bufon swoją oszukańczą gadką lub wręcz nawijką, jak kto woli, stara się zrobić jak najlepsze wrażenie na interlokutorze. Wszystko jest dobrze, gdy ta druga strona, tak jak bufon, nie ma pojęcia o sprawie. Wtedy nie dochodzi do zdemaskowania i bufon rośnie w siłę. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze kolejna akcja bufona kończy się sukcesem i daje mu to złudne poczucie wartości. Po drugie i ma to związek z tym słowem „złudne” dlatego, że bufon nie ma świadomości swojej ignorancji i jako taki jest przekonany o swojej fachowości. Brnie w tę nieświadomość, niewiedzę i nieudolność. Co się jednak dzieje, gdy bufon zostanie zdemaskowany? Otóż prawie nic. Osoba demaskująca bufona pozostaje z mieszanymi odczuciami. Jest to mieszanka satysfakcji, że nie dała się oszukać, wprowadzić w błąd lub wywieźć w pole oraz poczucia bezsilności i rozgoryczenia, że nic poza tym nie może zrobić. Dla bufona taki demaskator nie będzie źródłem refleksji lecz tylko złym człowiekiem, który się czepia. 
 Z bufonami, przekonanymi o swojej fachowości mamy do czynienia wszędzie to znaczy na każdym kroku. Począwszy od prezesów spółek, przez dyrektorów, kierowników średniego szczebla, właścicieli firm, po rzemieślników i robotników. Od naukowców i teoretyków do praktyków, od humanistów do inżynierów, od planistów do wykonawców, itd., itp.
 Nie tak dawno zamówiłem w jakiejś firmie pewna usługę. Umówiłem się z tzw. przedstawicielem handlowym w określonym miejscu i czasie. On znał to miejsce i czas i ja znałem to miejsce i czas. W wyznaczonym terminie stawiłem się w umówionym miejscu i czekam. Czekam 15 minut, czekam pół godziny, czekam 3 kwadranse. Nie wytrzymuję i dzwonię do Ph. Nikt nie odbiera. Dzwonię jeszcze raz – to samo. Po godzinie czekania zwijam się z umówionego miejsca. Dwie godziny po wyznaczonej godzinie spotkania Ph dzwoni do mnie z informacją, że nie mógł przyjechać, bo miał jakieś inne zajęcie. Nie ważne. Robię mu małą awanturę i uświadamiam, że taki telefon mógł wykonać przed wyznaczonym czasem spotkania, albo o czasie, albo dwie minuty po, ale nie teraz, gdy ja na niego bezskutecznie godzinę czekałem. A wiecie, co on na to? Cytuję: „Najlepiej całą winę zrzucić na kogoś...”. Skąd to znacie... Życiowe nie? Do wieczora zadawałem sobie pytanie: Jaką część winy, w tej sytuacji miałem wziąć na siebie? Ot, typowy bufon, fachowiec, nie ma w nim żadnej fałszywej nuty, żadnej winy, doskonały, nie do podrobienia, jedyny w swoim rodzaju, rewelacyjny. Po prostu ON.

 Dlaczego fachowiec nie może być fachowcem czyli człowiekiem poświeconym jakiejś dziedzinie? Taki człowiek, nie tylko bazuje na dotychczas zdobytej wiedzy i doświadczeniu, ale interesuje się każdym przypadkiem ze swojej dziedziny, który poza te wiedzę i doświadczenie wykracza. Poświęci się temu przypadkowi i nie odpuści dopóki nie zrozumie jak rozwiązać zaistniały problem. Musi chcieć tego dokonać tak po prostu, tak dla siebie, dla satysfakcji i czasami uznania, cokolwiek by to miało znaczyć. Dzisiaj nie ma fachowców tylko bufony. Nastawieni na szybki zarobek, nie poświęcają się dziedzinie lub środowisku, które reprezentują lecz sprzedaży, w tym także sprzedaży siebie. Interesuje ich przerób, obrót, ruch w interesie. Satysfakcja „klienta” nie ma tu nic do rzeczy, jest nieistotna. „Klient” staje się ofiarą, zwierzyną, narzędziem. Zobaczcie, że można tę miarę przyłożyć do każdej dziedziny. W sklepie jak się czujesz? W urzędzie, w banku, w kościele, w warsztacie samochodowym, czytając gazetę, oglądając film, kupując mieszkanie, w restauracji, w hotelu, na wakacjach, w szkole? Nie masz wrażenia, że ktoś nabija cię w butelkę? Nie czujesz, że towar nie jest taki jakbyś chciał, że wychowanie nie jest takie, że odpoczynek nie jest odpoczynkiem, że usługa, to nie to, o co ci chodziło? Albo cię odeślą z kwitkiem, albo wcisną jakiś kit, albo powiedzą jak tej babie w dowcipie: „Następna proszę”. A wszystko to z powodu dużej ilości bufonów wokół nas. Wszechobecna bufonada zatruwa relacje, niszczy wiarę w uczciwość, hołduje bylejakości, kpi z nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz