Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.

Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.
Do ksiązek prezentowanych na zdjęciu doszła jeszcze powieść SMYCZ. Absolutny klasyk gatunku. Kto nie przeczytał jeszcze poprzednich pozycji to musi nadrobić zaległości. W nich trafi na bardzo celne opisy współczesnej Warszawy i jej mieszkańców.

Blog Roku

Blog Roku

wtorek, 9 września 2014

A jak "Ajpad", smartfon, palmtop...

Z tym nowoczesnymi sprzętami jest jak z sushi i McDonaldem. Każdy musi się zachłysnąć. Kiedyś szczytem prestiżu była komórka. Wystarczyło kilka lat, aby z przedmiotu służącego do lansu stała się przedmiotem codziennego użytku i to nawet przydatnym. (Chociaż nie niezbędnym) Odnoszę wrażenie, że są ludzie którzy bez telefonu komórkowego przeżyliby kilka może nawet więcej dni, ale są również tacy, którzy pozbawieni tego atrybutu z rana, nie dożyliby wieczora. Telefon więc czy wykorzystywany sporadycznie czy też permanentnie spowszedniał i spowszechniał. Jego miejsce zajęły nowe gadżety, które służą nie koniecznie do pracy. Kto mi odpowie na pytanie: czy naprawdę u trzech czwartych bywalców ,uwaga!- lunch barów, występuje potrzeba otwierania przy obiedzie laptopa albo innego elektronicznego gówna? Czy ci wszyscy ludzie mają tak ważne sprawy, aby poświęcać im zdrowie i życie? Aby poświęcać im czas na obiad? Nie uwierzę nawet jak ktoś odpowie mi twierdząco.  Zgodzę się na 5 do10 procent. Reszcie służy to tak, jak temu chłopaczkowi, który w opowieści mojego kolegi, w latach 90-tych szedł plażą, brodząc po kostki w wodzie i robiąc wrażenie swoją opalenizną. Aby efekt był lepszy przyłożył do ucha nową komórkę i udawał, że rozmawia. Nie było połączenia, z resztą na początku istnienia komórek ceny za połączenia były takie, że rozmowy trwały 5 sekund i nikt nie chodził po plaży konwersując przez telefon. Ale dla poprawy wizerunku można udawać, że się rozmawia. Najśmieszniejsze było to , że w momencie gdy mijał grupkę wpatrzonych w niego dziewczyn ten jego telefon, z którym tak namiętnie rozmawiał, naprawdę zadzwonił. Trochę nawet go przestraszył. Zobaczyć wtedy jego minę… Bezcenne.
A dzisiaj? Najlepsze jest to, że facet nie rozstaje się ze sprzętem i celebruje go tak jakby w każdej minucie robił bilionowe transakcje, albo jakby od niego w każdej minucie zależało życie człowieka, a on tak naprawdę przegląda sobie strony sportowe.
Może i tak lubi, ale znowu to upodobanie musi mieć jakieś podłoże. Dlaczego nie widuje się już przy stolikach ludzi z gazetami, albo z książkami? To nie jest kwestia czasów, postępu ani rozwoju nowych technologii. To jest kwestia lansu, bufonady. Na każdym kroku, w każdym czasie budują warszawianie swój wizerunek. Zamalowują kolejną warstwą farby swój autentyzm na korzyść podróbki gogusia z Wall Street, człowieka żyjącego na pełnych obrotach, „malczika”, człowieka sukcesu. Czyli kogo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz