Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.

Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.
Do ksiązek prezentowanych na zdjęciu doszła jeszcze powieść SMYCZ. Absolutny klasyk gatunku. Kto nie przeczytał jeszcze poprzednich pozycji to musi nadrobić zaległości. W nich trafi na bardzo celne opisy współczesnej Warszawy i jej mieszkańców.

Blog Roku

Blog Roku

niedziela, 1 lutego 2015

K jak kino


Zginęły z warszawskiego krajobrazu fotoplastikony. Wyparły je kina. Działo się to bardzo dawno temu.  Następnie wróżono upadek kin, bo miały je pogrążyć wypożyczalnie kaset video, a następnie płyt DVD.
           Teraz obserwujemy jak wykruszają się wypożyczalnie, ponieważ rozwój internetu spowodował, że wszystko mamy w sieci. Filmy jakie chcesz, zdjęcia, informacje. W tym nieubłaganym cyklu kulturalno-biznesowym utworzył się wyłom, fałszywy element zakłócający kolej rzeczy.  Kina nadal trwają i na szczęście, mają się dobrze. Dlaczego tak się stało? Co zadecydowało o nieśmiertelności kin? Repertuar jest ten sam. Zarówno w kinach jak też na płytach dostępne są te same pozycje. Cenowo porównywalna rozrywka. Może nawet z korzyścią dla płyty, bo na seans przed telewizorem możemy zaprosić pół kamienicy, a cena za płytę pozostaje niezmienna. Komfort oglądania to oczywiście rzecz indywidualna i zależy od osobistych preferencji. W domu mamy wszystko pod ręką, nikt nam nie szeleści papierkiem, nie gada, nie liże się i nie obmacuje. W domu mamy to, co chcemy , nic ponadto i nic nam nie brakuje.
          Nawet skonstruowanie i wprowadzenie obficie na rynek tzw. zestawów kina domowego nie odprowadziło tradycyjnych kin w zapomnienie. Naturalnie w tych tradycyjnych kinach także wiele się zmieniało. Jakość obrazu, jakość nagłośnienia, fotele, cała infrastruktura. Czyżby to wystarczyło, aby utrzymać kina na powierzchni, aby obroniły się przed ekspansją DVD, i co więcej, przeżyły swojego prześladowcę? Pewnie tłumaczeń dla tego zjawiska jest wiele i niejeden teoretyk kultury  zabrał w tej sprawie głos. Ja nie mam ambicji dyskutować na ten temat.  Uważam tylko, że kina uratowała mentalność współczesnego Warszawianina, która z resztą nie odbiega w tym względzie od mentalności ludzi w innych krajach.
         Mentalność ta, a więc sposób myślenia i reagowania, jest nastawiona na rywalizację. Muszę być lepszy i muszę być pierwszy. Obserwujemy to na każdym kroku. Każdy chce czymś zaimponować, chce błysnąć, okazać się oryginalnym, stać się indywidualnością. Czasami staje się indywiduum, ale to inna opowieść. Człowiek więc w tym pędzie, zapomina o wszystkich wartościach, o innych ludziach pamięta o tyle, o ile są dla niego konkurentami i wymuszają jazdę na złamanie karku. I to jest ratunek dla kin. Otóż kina puszczają filmy jako pierwsze. Najpierw kino później DVD i ewentualnie internet. Nawet piraci muszą czekać na swoją kolej. Premiera ma zawsze miejsce w kinie. To dla naszych zamroczonych rywalizacją warszawian jest wyzwanie. To jest cel. Obejrzeć film wcześniej niż inni. Być w kinie na premierze. Na premierze nowości jakby powiedzieli niektórzy. Nie ważne, co grają czy ten gatunek lubię czy nie. Będę pierwszy. Mniej istotne jest czy coś z tego filmu zrozumiem, czy coś wyniosę, czy przeżyję refleksję? Najważniejsze jest, że wyślę z premiery sms-a do znajomych, informującego o moim zwycięstwie, o pierwszym miejscu, o championacie. A zobaczyć na takiej premierze jakiegoś celebrytę, to tak jak zobaczyć celebrytkę na premierze. No... , na premierze... Można się śmiać.
Aby to udowodnić naukowo wystarczy prześledzić statystyki frekwencji. Widzimy ile osób wali na film w pierwszych dniach, a ile w ostatnich. Czym to jest spowodowane. Wolimy oglądać film w tłoku? A może w pierwszych dniach emisji film jest lepszy, a później gorszy. Byłem kiedyś w kinie na bardzo popularnym filmie. Byłem na nim jakiś rok po premierze. W kinie było z dziesięć osób, ale film był tak samo dobry jak pierwszego dnia. Czułem to. Zapewniam, że film się nie zużywa i obejrzenie go za dwa, trzy miesiące od premiery nie zakłóci nam odbioru.
A jednak zakłóci. To nie to samo obejrzeć film, który już wszyscy widzieli. W ogóle nie wiem, po co taki film oglądać. Nigdzie nie można się pochwalić, nikt już nic nie mówi na ten temat, nikomu nie można zaimponować, nikt nam nie zazdrości!!! Przeżycie bez wartości, nieopłacalne, nieciekawe, bez znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz