Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.

Doskonałe powieści kryminalne, w których bardzo celnie opisana jest współczesna Warszawa.
Do ksiązek prezentowanych na zdjęciu doszła jeszcze powieść SMYCZ. Absolutny klasyk gatunku. Kto nie przeczytał jeszcze poprzednich pozycji to musi nadrobić zaległości. W nich trafi na bardzo celne opisy współczesnej Warszawy i jej mieszkańców.

Blog Roku

Blog Roku

niedziela, 28 sierpnia 2016

Ł jak Łajzy




Mam wrażenie, że nawet łajzy w Warszawie zeszły na psy. Zawsze było ich tutaj pełno, a teraz jakby zeszli do podziemia, ale za to stracili na jakości, to znaczy pozbawili się klasy.

Biednym trzeba pomagać. Żeby nie było wątpliwości o czym piszę. Każdemu może w życiu spowinąć się noga, każdy ma większe lub mniejsze potknięcia, które rzutują na jego przyszłość. Takie zdarzenia powinny uczyć pokory, zmuszać do refleksji i, co najważniejsze, wyznaczać nowe miejsce w hierarchii społecznej. Dziś jesteś w klasie prezesowskiej, urzędniczej, robotniczej, jutro we włóczęgowskiej. Dopóki los się nie uśmiechnie, dotąd trzeba się z tym godzić. To żadna ujma tylko naturalna kolej rzeczy. Można walczyć o zmianę swojej sytuacji, pracować na zmianę statusu, upominać się o zmianę opinii, gdy już coś zostanie osiągnięte, ale nie ciskać się za to, że los, być może chwilowo, wtłoczył nas w takie położenie.
Tymczasem warszawskie łajzy stały się roszczeniowe. Prosząc o wsparcie zachowują się tak, jakby im po prostu ta pomoc się należała. Wbijają w poczucie winy tego, co się od jałmużny chce wymigać. Wymyślają historie tak dramatyczne, że nie udzielenie wsparcia wydałoby się czymś nietaktownym, wręcz nieludzkim. Opanowali do perfekcji sztukę manipulacji, aż dziw bierze, że nie robią kariery w agencjach reklamowych. Oddziałują na swoje „ofiary” takimi metodami, że nawet rządowi negocjatorzy nie powstydziliby się ich stosować w rozmowach międzynarodowych. Osaczają, wzbudzają litość, albo wywołują poczucie misji. Któż nie chciałby być bohaterem? Dzięki zabiegom łajz po kilu sekundach stajesz się w swoim własnym mniemaniu herosem. Nie czujesz się oszukany, bynajmniej, odchodzisz w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. A tak naprawdę dałeś się wyrolować. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy włóczęga prosi o dwa złote bez tej całej socjotechnicznej otoczki. Po prostu prosi. Ty przechodzisz obojętnie. Nic nie dajesz. Nawet się nie tłumaczysz. Brak reakcji nawet w najmniejszym stopniu nie porusza twojego sumienia. Z chwilą kiedy słyszysz, że te dwa złote będą stanowiły cząstkę wielkiego dzieła pomocy dla rodziny proszącego, którą spotkała niewyobrażalna tragedia z cmentarzem, szpitalem, pożarem i głodem w tle, decydujesz się na pomoc. Nawet jak nie okażesz hojności, to gdzieś w głębi sumienia pozostaje cień wątpliwości czy postąpiłeś słusznie. Próbujesz się tłumaczyć przed nim, albo przed samym sobą. I za co to wszystko? Przecież gdybyś tego dnia nie spotkał na swej drodze żebraka,  nie wysłuchał jego opowieści, nie przeżywałbyś dylematu moralnego, że zaniedbujesz biednych. Lepiej więc dać, jak nie teraz, to następnym razem. Choćby dla świętego spokoju.

Pamiętam, jak przed laty, to znaczy wtedy, gdy łajzy miały klasę, zaatakował mnie taki jeden i mówi: „Tak mnie dzisiaj suszy, tak mi się chce tego piwa, że nie mogę wytrzymać. Kopsnął by pan zeta, albo dwa”. Szybki ogląd sytuacji, to znaczy twarzy potrzebującego, przekonał mnie, że mówi prawdę. Dostał więc na piwo. Sytuacja czysta i klarowna. Każdy wie kim jest, bez fikcji, bez zgrywania się, udawania. Albo inne zdarzenie. Stoję sobie przed Dworcem Centralnym. W niedalekiej odległości ode mnie jakiś mężczyzna palący papierosa. Podchodzi do niego jakiś żul i mówi: Poczęstowałby pan papierosem?”. Facet wyciąga paczkę tanich szlugów i częstuje natręta, a tamten przygląda się paczce fajek i rzuca tekst: „eee... takich to ja nie palę”, po czym odchodzi. Sytuacja przejrzysta jak kryształ, chociaż przesiąknięta czystym chamstwem. Ale nie zaprzeczymy, że i tutaj obyło się bez obłudy, hipokryzji, pozerstwa i krętactwa. Takich sytuacji życzyłbym sobie w relacjach z łajzami. Nich każdy zajmuje należne sobie miejsce i nie kreuje się na kogoś innego. Potrzebujesz łaski, to powiedz, zachowuj się jak potrzebujący, jak proszący, a nie jak agresor, jak intruz, jak wyrocznia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz